Orzech włoski w polskim ogrodzie
To niezwykłe drzewo ma specyficzne potrzeby i obyczaje. Cenimy je głównie za jego smaczne i zdrowe orzechy, ale i za cień, którego dostarcza rozłożysta korona. Kto zapragnął je mieć koło domu, do końca października ma czas na jego posadzenie.
Już ponad 700 lat orzechy włoskie rosną w Polsce. Pochodzą z Azji, ale z Rzymu przywiózł je zakonnik Jacek Odrowąż (dlatego są u nas często nazywane potocznie jackami). Pierwsze sady pojawiły się w Sandomierzu. Dziś te charakterystyczne drzewa zdobią ogrody w całej Polsce.
Kto jeszcze nie ma ich na posesji, teraz ma szansę nadrobić zaległości. Ale uwaga: to chimeryczni goście, więc ich wymagania i zachowania warto poznać, zanim się zdecydujemy na sadzenie.
Orzechowe potrzeby
Można powiedzieć, że to nieco „marudne” drzewo – ma prawo, bo przecież jest u nas gościem (podobnie jak np. kasztanowiec). Potrzebuje przede wszystkim stanowiska słonecznego (choć nie przesadnie nagrzewającego się), najlepiej gdzieś na uboczu, na wzniesieniu (ale nie na jego szczycie), w miejscu osłoniętym od wiatru, mrozu i nadmiernej wilgoci (nie lubi wysokiego poziomu wód gruntowych i często pojawiającej się mgły, więc zagłębienia terenu to kiepski wybór dla niego).
Orzech jest „łasuchem” – lubi się pławić w substancjach odżywczych, które z lubością zasysa z gleby. Ta powinna więc być żyzna, przepuszczalna, bogata w odpowiedni dla niego pokarm.
To ważna informacja, bo jeśli ten gatunek znajdzie się zbyt blisko innych drzew, na pewno okradnie je z cennych substancji. Mówić krótko: nie toleruje konkurencji!
Mało tego – każde drzewo, które rośnie zbyt blisko, będzie przez orzecha zwalczane przy pomocy juglonu – substancji, którą ten produkuje i wydziela za pośrednictwem swoich korzeni. Konkurencja, która zostanie w ten sposób zaatakowana, nie ma większych szans (z tego samego powodu w pobliże orzecha nie zapuszczają się komary).
Jaki z tego wniosek? Taki, że musimy mu zapewnić dużo miejsca, by jak najdalej odsunąć go od innych drzew, choćby jabłoni, gruszy czy śliw. No i przynajmniej 6-7 metrów od ścian domu – tak, żeby rozłożysta korona drzewa szybko nie dotarła do nich (rośnie na wysokość nawet 20 metrów, a korona ma średnicę do 12; korzenie wrzynają się nawet na 3 metry w głąb ziemi!).
Jeśli natomiast planujemy posadzić więcej niż jedno takie drzewo (marzy nam się własna miniplantacja orzechowa), umieśćmy je w odległości co najmniej 15 metrów od siebie.
Jest to jednak gatunek bardzo tolerancyjny, jeśli chodzi o odczyn gleby – najlepsze dla niego pH to ok. 7,0, ale poradzi sobie zarówno z tym na poziomie 5,5, jak i 8. Na dodatek (zapewne za sprawą wspomnianego juglonu) niezbyt wiele szkodników próbuje go zjadać, więc zwykle z tej strony nie grozi mu niebezpieczeństwo…
Na sadzenie pora
Pod względem zasady sadzenia orzech włoski także się różni od innych drzew. Najpierw musimy powyrywać chwasty wokół, ziemię starannie spulchnić, a następnie wykopać dół o wymiarach mniej więcej metr na 70 centymetrów. Na dnie układamy warstwę ziemi bogatej w substancje odżywcze (zmieszaną z kompostem, obornikiem, torfem itd.). Pamiętajmy, że Orzech włoski najlepiej rośnie na glebach, których odczyn jest obojętny (pH 7). Jeśli masz inną ziemię, wskazanym jest na rok przed zasadzeniem, przygotować ją poprzez zmieszanie jej z nawozami wapniowymi i próchnicą.
Drzewko gotowe do sadzenia powinno mieć 100-150 centymetrów wysokości. O odpowiednią dla nas odmianę zapytajmy sprzedawcę w wyspecjalizowanym centrum ogrodniczym.
Jeśli korzenie są schowane w bryle ziemi, wstawiamy całość do dołka i zasypujemy do ¾ wysokości. Potem podlewamy, zasypujemy do równego poziomu i po żadnym pozorem nie ubijamy gleby!
W przypadku sadzonki z gołymi korzeniami różnica jest tylko taka, że najpierw na dnie dołka usypujemy kopczyk, starannie układamy końcówki korzeni i… zasypujemy tak samo, jak w pierwszym przypadku.
Orzech włoski posadzony jesienią musi być podlewany i ściółkowany (żeby ziemia wokół niego nie wysychała zbyt szybko i żeby chronić go przed pierwszymi przymrozkami). Drzewo ze szczepionki owocuje pierwszy raz po 5-6 latach. A potem robi to nieustannie nawet wtedy, gdy ma… 500 lat 🙂
Orzechy na zdrowie!
Może jest „marudny”, może ma wysublimowane potrzeby, ale w zamian oferuje mnóstwo korzyści – przede wszystkim zdrowotnych. Wymieńmy kilka najważniejszych:
- Zawarte w jego owocach kwasy elagowy i fenolowy mają działanie przeciwnowotworowe.
- Układ krążenia zyskuje dzięki wielonasyconym kwasom tłuszczowym i sterolom, które w dużej obfitości znajdziemy w orzechach włoskich. To m.in. zmniejsza ryzyko zawału.
Działanie wzmacniające układ odpornościowy ma wspomniany już kwas elagowy.
Nade wszystko jednak żadne ciasto świąteczne nie smakuje tak, jak to obficie nadziane chrupiącymi orzechami prosto z własnego sadu!