Lepiej trawnik posiać czy go sobie „wytapetować”?
Marzy Ci się piękny, trawiasty dywan na posesji? Lepszy będzie zasiany własnoręcznie czy ułożony z rolki? Wszystko zależy od naszych potrzeb i możliwości.
Zieleń to cudowny plaster na zszargane nerwy. Warto go mieć zawsze pod ręką – w ogrodzie. Jak go wyprodukować i jak o niego zadbać, by on mógł dbać na co dzień o spokój naszego ducha? Oto taczka podpowiedzi J
Grunt starannie przygotujmy
Najlepsze kosiarki, nowoczesne zraszacze i mieszanki nasion na nic się zdadzą, jeśli odpuścimy sobie ten etap przygotowań. Z terenu, na którym ma się pojawić darń musimy cierpliwie i starannie wyzbierać wszystko, co mogłoby jej przeszkadzać: kamienie, śmieci, chwasty, gałęzie. One mogłyby bowiem utrudniać młodym źdźbłom ukorzenienie się.
Kto zamierza powierzyć nawadnianie specjalnym instalacjom, właśnie w tym momencie powinien je ułożyć w ziemi, żeby potem nie niszczyć świeżej zieleni.
Teraz zabieramy się za przekopanie gleby. Robimy to na głębokość ok. 25 cm albo po prostu szpadla. Rzecz jasna można też (dla zaoszczędzenia sił) sięgnąć po mechaniczną glebogryzarkę. W czasie kopania wybieramy wszystkie kamienie i korzenie albo kłącza chwastów. Im więcej perzu się pozbędziemy, tym mniej życiodajnych zapasów będzie potem podkradał naszej trawie.
Wypada przy okazji zwrócić uwagę na to, czy ziemia nie jest ciężka, nieurodzajna i mało przewiewna. W takim wypadku warto przed kopaniem ułożyć na wierzchu warstwę kompostu i zmieszać ją z glebą.
Pożywienie zapewnijmy
Sprawdźmy też odczyn podłoża, na którym ma się znaleźć nasz trawnik – odpowiedni dla traw ogrodowych powinien mieć od 5,5 do 6,5 pH. Jeśli wskazanie jest radykalnie niższe, najpierw zadbajmy o podniesienie wskazania. Jak? Dodając odpowiednią porcję wapna do tego, co przekopujemy. To utrudni życie mchom, które chciałyby opanować takie przyjemne miejsce.
Zielony dywan powinien być równy, bez zagłębień, w których mogłyby się tworzyć małe bajorka. Dlatego wszystkie grudki rozbijamy grabiami, a potem całość ubijamy walcem ogrodowym (może być też zwykła beczka wypełniona wodą).
I jeszcze jedno – warto tak ukształtować cała płaszczyznę, żeby była pochylona w jedną stronę pod kątem 1-3 procent. Dzięki temu woda deszczowa czy ta po roztopach będzie sprawnie spływała.
Ci, którzy cenią sobie precyzję i ład, mogą skraj trawnika zabezpieczyć specjalnymi obrzeżami (kupimy je w każdym sklepie ogrodniczym). Wszyscy natomiast powinni tydzień przed siewem (albo rozwinięciem zielonej rolki – o tym powiemy za chwilę) użyć nawozu, który ułatwi naszej trawie start ku niebu.
Trawę posiejmy albo rozwińmy
Bez względu na to, czy postanowiliśmy sami posiać trawę, czy zamówić gotowe rolki z nią i „wytapetować” sobie ogród, musimy sprzedawcy wyjaśnić, na jakim terenie zakładamy trawnik: słonecznym czy zacienionym, wilgotnym czy zwykle suchym, narażonym na silne podmuchy wiatru czy spokojnym, ustronnym, takim, po którym będziemy często chodzić i biegać, czy rzadko użytkowanym. To pozwoli dobrać odpowiednią mieszankę, a możliwości jest naprawdę całe mnóstwo.
Jaka jest różnica między trawnikiem, który chcemy sami posiać, a takim rozwijanym? Przede wszystkim ten z siewu jest na początku delikatniejszy i wrażliwszy od dużych, mocnych już źdźbeł przywiezionych w beli – nie można po nich chodzić ani jeździć. Jest też znacznie tańszy – wyprodukowanie gotowej trawy i jej zrolowanie wymaga wielu zabiegów.
Jak należy siać
Zanim do tego przystąpimy, warto delikatnie zruszyć ubitą ziemię grabiami – nie chodzi o żadne rowki czy zagłębienia, ale jedynie o to, by gleba była ziarnista, mogąc ukryć nasiona.
No i jeszcze jedno – jeśli jest sucho, trzeba delikatnie zrosić. Nadmiar wody też jest zabójczy. Zanim więc przystąpimy do dzieła, starannie przestudiujmy prognozę pogody na najbliższe dni – jeśli są zapowiadane upały albo intensywne deszcze, poczekajmy.
Wreszcie ruszamy do siania – optymalnym sposobem wydaje się metoda na krzyż, a więc najpierw rzucamy nasiona, idąc w jedną stronę, a potem powtarzamy tę czynność, przesuwając się pod kątem prostym do pierwszego siewu. Zwykle zaleca się użycie 2,5-3,5 kg mieszanki na każdych 100 m² przygotowanego terenu.
Po zakończeniu delikatnie grabimy cała obsianą nawierzchnię, by przykryć nasiona, a następnie ubijamy ja walcem ogrodowym i ostrożnie podlewamy (unikamy silnego strumienia wody – to ma być raczej delikatny prysznic).
Teraz zostaje czekać na wykiełkowanie – najczęściej trwa to około dwóch tygodni (wszystko zależy od gatunków traw, jakie znalazły się w mieszance). W tym czasie systematycznie podlewamy nasz przyszły trawnik – nawet kilka razy na dzień. Susza jest bowiem jego wielkim wrogiem!
Jak dbać o darń z rolki
Słowo „dbać” zostało użyte nieprzypadkowo – kupujemy gotowe, żywe rośliny. Od chwili zrolowania do ułożenia na docelowym miejscu nie powinno upłynąć więcej niż 24 godziny. W przeciwnym wypadku trawa zaparzy się i obumrze.
Co ważne, takiego „gotowca” powinno się kupować zawsze z 10-procentowym zapasem – po rozwinięciu musimy darń dopasować do powierzchni wytyczonego placu. Taki trawnik, podobnie jak ten posiany, wymaga początkowo regularnego nawadniania.
Kosimy po raz pierwszy
Bez względu na to, jak świetną mamy kosiarkę i jak bardzo palimy się do jej użycia, z pierwszym koszeniem nie można się spieszyć. Zabieramy się na nie dopiero w chwili, gdy źdźbła wystrzelą na kilkanaście centymetrów (na pewno powyżej 10).
Mocna, designerska, lekka dmuchawa Greenworks 60 V to idealny pomocnik w ogrodowych porządkach!
Pierwsze trzy cięcia powinny skracać trawnik o centymetr, a noże tnące muszą być bardzo ostre, by nie powyrywać młodych, słabych jeszcze roślin (szczególnie tych sianych). Dopiero czwarte cięcie może być wykonane na wysokości 5-6 cm.
I pamiętajmy, że młody trawnik źle znosi intensywną eksploatację. Dlatego przez kilka pierwszych tygodni unikajmy chodzenia i skakania po nim, a szczególnie jeżdżenia ciężkimi wózkami czy taczkami.