Jak zniechęcić ptaki do owoców w naszym sadzie
Szpak, sójka, szczygieł czy jemiołuszka to sprzymierzeńcy każdego ogrodnika. Te, które żywią się owadami, pomagają nam z nimi skutecznie walczyć. Inne zjadają owoce zbędne. Niestety, latem ten sojusz jest wystawiony na poważną próbę, bo ptaki częstują się naszymi czereśniami, wiśniami i borówkami. Jak im to uniemożliwić, nie tracąc tych przyjaciół?
Ogród bez świergotu ptaków i ich pomocy w pozbywaniu się owadów nie ma sensu, bo przestaje żyć. Latają, śpiewają, zjadają robaki i owoce dla nas niejadalne.
Niestety, zbliża się taki czas, gdy nasi skrzydlaci przyjaciele stają się uciążliwi – pora zbioru owoców. Ptaki owocożerne, jak np. szpak, sójka, orzechówka czy żywiący się wszystkim szczygieł nie przyjmują do wiadomości, że rośnie tu coś, czym nie chcemy się z nimi podzielić. Zostaje szukanie sposobu na zniechęcenie ich do częstowania się.
Rzecz w tym, by na kilka tygodni zorganizować wszystko tak, by cenne zbiory mogły trafić na nasze stoły i do spiżarni, a nie do ptasich żołądków. Warto się na to przygotować, zanim na drzewach pojawią się słodkie owoce. Jak to zrobić?
Strachy nie tylko na wróble
Podstawowym sposobem powszechnie polecanym i stosowanym są wszelkiej maści „strachy”, jak sznury z przyczepionymi paskami połyskującej, niebieskiej folii. Podobno ptactwo boi się takich przedmiotów… Podobno, bo wytrwali sadownicy wiedzą, że wielu skrzydlatych owocożerców szybko się z nimi oswaja, po czym zaczyna je ignorować. Decydując się więc na tę metodę, trzeba często zmieniać przedmioty, które będą straszyły intruzów.
Często stosowane są też atrapy ptaków drapieżnych, choćby sokoła (np. holograficzne, których kształt zmienia się wraz ze zmianą kąta widzenia). Ale i w tym przypadku bystre ptaki szybko odkrywają podstęp sadownika.
Na krótka metę działają (o ile w ogóle…) metody związane ze wzbudzaniem huku (sąsiadom się to nie spodoba!) czy emitowaniem odgłosów ptaków drapieżnych. Można spróbować kombinacji wszystkich tych elementów, pamiętając, by często zmieniać aranżację – tak, by ptaki nie zdążyły się przyzwyczaić.
Skutecznie, ale… drogo
Kolejny sposób działa na pewno – zatrudnienie sokolnika. Ekspert wykorzystujący umiejętności swojego wyszkolonego ptaka drapieżnego (zwykle jastrzębia lub sokoła) musi się pojawiać w sadzie systematycznie. Wszyscy wielbiciele naszych owoców szybko uznają, że ryzyko jest za duże – jeden taki smakowity obiad można przypłacić życiem.
Niestety, ta metoda ma jedną, ale istotna wadę – jest bardzo droga. Skorzystają z niej więc głównie wielcy sadownicy, zbierający owoce na wielu hektarach.
Siatka na owoce
Najskuteczniejszym pomysłem wydaje się zabezpieczenie owocujących roślin (wiśni, czereśni, borówek, truskawek i innych) specjalną ogrodniczą siatką. Kupimy ją w większości centrów ogrodniczych albo w internecie. Jest wytrzymała, lekka i skuteczna, a na dodatek będzie tez chronią nasze zbiory również przed… gradem.
Zakłada się ją bezpośrednio na drzewo lub krzew albo instaluje na specjalnych, lekkich konstrukcjach (szczególnie w przypadku zagonów z truskawkami czy borówkami).
Instalując ją, pamiętajmy, że nie wolno zostawić jakichkolwiek wolnych przestrzeni – mały przesmyk przy glebie owocolubne ptaki wykorzystają natychmiast.
I jeszcze jedno – trzeba ją systematycznie przeglądać, eliminując ewentualne przesmyki i sprawdzając, czy jakiś uparty ptak, np. jaskółka nie zaplątała się w drobne oczka.
Nakarmić ptaki i uchronić owoce
Szukając sposobu na uchronienie zbiorów i zachowanie ptasich sojuszników warto rozważyć jeszcze dwie możliwości. Pierwsza to posadzenie na obrzeżach sadu drzew, które zapewnią owoce smaczne dla ptaków, a nam nieprzydatne (np. bez koralowy). Zwierzaki się najedzą, a nam nie wyrządzą wielkich szkód.
Poza tym warto się zaprzyjaźnić z jakimś ornitologiem z sąsiedztwa – znawcy ptasich obyczajów podpowiedzą zapewne kilka pomysłów dotyczących tego, jak wykorzystując zwyczaje konkretnych gatunków, zniechęcić je do „pójścia nam w szkodę”.